Inne

Opowieści importowe – ciuchy z Guangzhou

Przez najbliższy miesiąc będziemy publikować Wasze opowieści importowe, jakie nadesłaliście na konkurs „Historia mojego importu”. Wśród tych historii znajdują się takie, które opowiadają o sukcesach, porażkach i o codziennym zmaganiu się z „importowym chlebem”. Dziś, pierwsza z nich, nadesłana przez Mariusza Korcyla (zachowana oryginalna pisownia).

Mam 37 lat i z wykształcenia jestem prawnikiem. Moja historia z Chinami zaczęła sie od tego, że pewnego dnia podczas studiowania przepisów, jakiś głos powiedział mi, abym został importerem z Chin. Było to bardzo realne zjawisko, jak szept innej osoby do ucha. Nic na ten temat nie wiedziałem. Wpisałem więc w google wizy do Chin. Wyskoczyło szereg stron o imporcie i w ten sposób trafiłem również na BigChina.

Tutaj zwłaszcza na forum dowiedziałem się wielu szczegółowych informacji. Wszystko spisywałem w moim notesie, który wciąż rozszeżam o nowe informacje. Kupiłem także książkę – Sekrety Importerów, która pozwoliła mi zdobyć wiedzę na temat importu z Chin. Długo nie wiedziałem co importować, aż w końcu zdecydowałem się na ciuchy. To najłatwiej sprowadzać, nie psuje się i nie ma problemów jak z elaktroniką, czy zabawkami.

Początkowo probowałem korespondować bezpośrednio z producentami w Chinach, ale ceny jakie podawali niczym nie różniły sie od tych jakie oferują hurtownie w Polsce. Postanowiłem więc poszukać pośredników. Ludzi, którzy znają Chiny. Znalazłem kilku, ale oni chcieli za pośrednictwo minimum 5 tyś. Ponadto w ramach wycieczki do Chin organizowano grupy wieloosobowe. Każda osoba chciała inny towar i nie było możliwości, aby broker poswięcił każdej osobie indywidualnie czas na negocjacje. Ponadto można było cały dzień spędzic w fabryce i nic nie załatwić. W ten sposób wycieczka handlowa przeradzała sie w krajoznawczą.

Poznałem potem wiele osób, których marzenia o handlu z Chinami po takiej wycieczce spełzły na niczym. Postanowiłem poszukać kogos na forum BigChina i udało się. Znalazłem Polaka, ktory mieszka w Guangzhou, to na południu Chin. Długo namawiał mnie na przyjazd do siebie, aż zdecydowałem się. Załatwiłem formalności i jadąc praktycznie „w ciemno” do obcej osoby wyladowałem w Chinach.

Na miejscu Piotrek okazał sie super osobą. Skończył w USA specjalistyczne studia handlowe i swietnie mówił w języku angielskim. Zajmował się cały czas tylko mną. Zapytałem go dlaczego nie Pekin lub Szanghaj a on odparł, że tak doradził mu pewien Arab, gdy wylądował początkowo w Pekinie. W Szanghaju, czy Pekinie ceny niewiele różnią się od europejskich. Guangzhou jest stolicą ciuchów i chyba najtańszym miastem jeżeli chodzi o zakup ubrań.

Rozbieżność cen jest jednak niesamowita. W jednym markecie ten sam towar może być o połowę tanszy niż dwa stoiska obok. Piotrek jest specjalistą od negocjacji i to co potrafił zrobić było wprost niemożliwe. Zbijał ceny nawet do 40 a czasem więcej procent. Chiny to niewyobrażalny kraj możliwości jednakże trzeba mieć wielka wiedzę. Piotrek potrafi wynegocjować ceny, które producnci Chińscy podają na stronach alibaby lub made in China nawet do 80 % i moim zdaniem jeżeli ktoś chce handlować z Chinami musi tam pojechać i znać tą kulturę. Poznać bezpośrednio swojego przyszłego kontrahenta. Negocjacje przez Internet nie zastąpią osobistego kontaktu.

Większośc ludzi myśli, że Chiny produkują w większości buble. Jakże się mylą. Towary, które ja widziałem, a nastawiłem się głównie na odzież nie różniły się niczym od markowych firm jak Nike, czy Reebok. Jeżeli ktoś pomyśli to może mieć takie same materiały jak te znane firmy, ale produkować je pod swoim logo i zarabiać do kilkuset procent. Jednocześnie nie opłaca się sprowadzać markowych rzeczy, bo są z tym problemy na granicy. Można natomiast takie same produkty jak ma adidas z podobnych materiałów produkować w Chinach i je potem sprzedawać z zyskiem. Ja sam tak będę robił z Piotrem. On załatwia fabryki i super towar, potem mi to wysyła a ja sprzedaje w Polsce i nie tylko.

Zakupiłem całą walizę towarów i nadszedł czas by wracać do Polski. Leciałem z Guangzhou do Pekinu i dalej do Europy. Podczas tego lotu jedna z pasażerek dostała ataku padaczki. Musieliśmy lądować przymusowo i udzielono jej pierwszej pomocy. Potem wyladowalismy w koncu w Pekinie, ale mój kolejny samolot już odleciał. Stanąłem więc na tym chyba największym lotnisku na świecie, praktycznie bez pieniędzy. Miałem tylko 100 juanów to ok 30 zł, bo resztę wydałem a ponadto kilka tysięcy, ale polskich złotych, jakich w Chinach nie da się wymienić i nie wiedziałem co zrobić.

Podszedł do mnie jakis Chińczyk i zaoferował pomoc w zmianie rezerwacji biletu. Mówił słabo po Angielsku. Zabrał mnie do auta gdzie było kilku innych Chinczyków. W międzyczasie dzwoniłem do ambasady o pomoc, ale tam niewiele uzyskałem. Tu przestroga dla wszystkich – nie liczcie na to, że ambasada wam pomorze. Jak nie macie pieniędzy i nie znacie języka angielskiego, to giniecie. Nikt Wam nie pomoże. Oprychy woziły mnie gdzieś po Pekinie, aż w końcu zatrzymała ich milicja. Okazało się, że to byli znani oszusci.

Trafiłem na komisariat, gdzie musiałem składać zeznanie na pismie w języku angielskim a tamtych zatrzymano. Milicjanci pomogli mi następnie udać się do lini lotniczych Air China, gdzie zgodnie z obowiązującymi przepisami zapewniono mi hotel i wyżywienie. W końcu jakos dotarłem do Polski z dwudniowym opóznieniem, ale proszę sobie wyobrazić ile mnie to nerwów kosztowało.

W tej chwili wciaż koresponduję z Piotrem i on wysyła mi towary. Ja w tej chwili załatwiam formalności w Polsce. Otwieram działalnośc gospodarczą, tworzę stronę internetową, staram się o dobry lokal itd. To wszystko jeszcze trochę potrwa a biurokracja jest w Polsce ogromna.

Podsumowując. Chiny to przepiękny i ogromny kraj, ale importowanie nie jest rzeczą łatwą. Zróżnicowanie cen jest ogromne i jeżeli ktoś tam nie pojedzie to nie ma szans na te dobre ceny i kontrakt na dostawy. Białego człowieka trudno spotkać na ulicach przynajmniej w Guangzhou, w Pekinie łatwiej. Jest za to dużo murzynów i arabów. Gdybym miał zaczynać jeszcze raz to moim zdaniem wolałbym kupować towar od Importerów z Polski. Jest taniej niż od Chinczyków przez Internet i dużo prościej. Oto moja Historia. Wkrótce ogłoszę sie jako importer na BigChina i zapraszam do wspołpracy.

Przedsiębiorca uzyskał subwencję finansową w ramach programu rządowego "Tarcza Finansowa Polskiego Funduszu Rozwoju dla Mikro, Małych i Średnich Firm", udzieloną przez PFR SA.

Zamów darmową konsultację
z ekspertem BigChina!

Masz pytania dotyczące importu z Chin do Polski? Możemy Ci pomóc!
Nasz specjalista skontaktuje się z Tobą i udzieli wszystkich potrzebnych informacji.

W trakcie niezobowiązującej rozmowy telefonicznej możesz dowiedzieć się:

Wypełnij formularz, a skontaktujemy się z Tobą w ciągu maksymalnie 24h.