W Szanghaju ruszyła budowa pawilonu, który będzie promował Polskę na wystawie Expo 2010. Walczymy o wejście na najtrudniejszy, lecz najbardziej dynamicznie rozwijający się rynek na świecie. Ofensywa będzie skromna, ale ma nadrabiać skutecznością.
Naszym problemem jest to, że Chińczycy nie mają o nas ani dobrej, ani złej opinii – mówi komisarz generalny sekcji polskiej Expo Sławomir Majman. – Nie mają żadnej. Oni po prostu niczego o nas nie wiedzą.
Z badań przeprowadzonych w największych miastach Chin na ludziach młodych, dobrze wykształconych i dobrze zarabiających wyszło, że ich znajomość Polski sprowadza się do dwóch obiegowych formułek: sąsiaduje z Rosją, ale jest od niej biedniejsza. To fatalna rekomendacja. W Państwie Środka liczą się przede wszystkim znajomości i poparcie dygnitarzy partyjnych. Można by było dać sobie z nimi spokój, gdyby nie to, że chińska gospodarka – druga po amerykańskiej – rozwija się najszybciej na świecie. A jednocześnie jest to rynek skrajnie trudny do zdobycia. Chińczycy sami decydują o tym, z kim handlować. Nie rozmawiają z nieznajomymi. Polska chce więc ładnie się im przedstawić. Dlatego po raz pierwszy jedziemy na Expo ze starannie opracowaną strategią.
Nie ma już tematu Tybetańczyków, Ujgurów czy bojkotu igrzysk. Dziś polskie władze wolą mówić o tym, co łączy oba narody. Taka jest właśnie taktyka – podkreślajmy podobieństwa. Jej najważniejszym elementem będzie polski pawilon, którego budowa rozpoczęła się 4 sierpnia od uroczystego wbicia łopaty. Dwa i pół tysiąca metrów powierzchni użytkowej wprawdzie nie sytuuje go wśród liczących się wystaw, ale za to wyróżniają go kształt i estetyka. Pod koniec grudnia w części przeznaczonej dla Europy stanie konstrukcja przypominająca ludową wycinankę (a więc rękodzieło wciąż bardzo popularne w Chinach) i nawiązująca do Chopina (czyli jedynego Polaka, który w tym kraju bywa poprawnie kojarzony).
– Czerpaliśmy z ludowej tradycji – opowiada Marcin Mostafa, architekt, który wspólnie z Natalią Paszkowską wygrał konkurs na projekt pawilonu. – Musieliśmy uwzględnić wątek Chopina, ale chcieliśmy uniknąć łopatologii: nut czy fortepianów.
Natalia Paszkowska: – Wyobraziliśmy sobie wielokrotnie złożoną kartkę, wycięliśmy w niej wzór i rozłożyliśmy. Takie origami po polsku.
Także program polskiej wystawy będzie podkreślał podobieństwa między Polską a Chinami. To, że w rozwoju gospodarczym naszych krajów dużą rolę odegrała migracja ze wsi do miast. To, że my też, jak Chińczycy, wyszliśmy z systemu gospodarki planowej. A nawet to, że łączy nas także historia. – Chińskim politykom chcemy przypomnieć pewien epizod z października 1956 roku – mówi „Przekrojowi” Sławomir Majman. – Ostrą interwencję przewodniczącego Mao Zedonga, która powstrzymała radzieckie czołgi przed marszem na Warszawę. I że to Polska w 1949 roku otworzyła w ChRL pierwszą spółkę z kapitałem zagranicznym.
Rok temu w Saragossie polski pawilon zdobył trzecią nagrodę w konkursie atrakcyjności. W Szanghaju może być równie dobrze. Organizatorzy uroczystości wmurowania kamienia węgielnego spodziewali się kilku ekip chińskich mediów. Przyjechało około 30. Doniesienia z imprezy pojawiły się w miejscowej telewizji i radiu. Następnego dnia pisały o niej gazety. Wygląda na to, że w ciągu dwóch dni mieszkańcy Szanghaju dowiedzieli się o Polsce więcej niż przez ostatnich 30 lat.
Hou Yubo, reporter China Radio International: – Przekonuje mnie wasz projekt. Dla Chińczyków Polska nie jest ważnym krajem. Liczą się tylko USA, Japonia, Niemcy i Francja. Szukanie podobieństw to dobry pomysł. Ale to nie wystarczy.
Dlatego w ślad za szukaniem podobieństw idą rozmowy polityczne i gospodarcze. Od czasu igrzysk przedstawiciele polskiego rządu (w tym premier Donald Tusk) byli w Chinach kilkanaście razy. – Prowadzimy ofensywę, która ma przekonać Chińczyków, że takie przypadki jak bojkot otwarcia olimpiady w Pekinie nie zmieniają naszego pozytywnego stosunku do Chin – wyjaśnia Majman. – Pokazujemy tamtejszym władzom, że rozumiemy chińską rację stanu. Chcemy im wytłumaczyć, że jesteśmy krajem rozwiniętym gospodarczo, że możemy być dla chińskich przedsiębiorców bramą do Europy, bo nasze firmy, które potrafią handlować z krajami UE, są do ich dyspozycji.
Pozyskanie chińskiego biznesu nie będzie jednak łatwe. Nie udaje się to nawet UE, która nie może się doprosić, by Pekin przestał ograniczać swoje preferencje handlowe tylko do Niemiec i Francji. Wartość polskiego eksportu do Chin zaczęła w ostatnich latach gwałtownie rosnąć (przekraczając miliard dolarów w 2006 roku), ale rośnie też ujemne saldo wynoszące dziś ponad 10,5 miliarda dolarów. – Musimy znaleźć w Chinach partnerów, którzy będą chcieli u nas kupować i inwestować – mówi wicemarszałek Senatu Marek Ziółkowski.
Tymczasem swoje ambitne cele organizatorzy Expo 2010, będą musieli realizować, mając budżet okrojony o 70 procent. – Mamy tyle, ile na Expo w Saragossie – przyznaje Sławomir Majman. – Pomijam, że Saragossa leży w Hiszpanii, a nie w Chinach, że wystawa tam trwała trzy miesiące, a nie sześć, i że tam wynajęliśmy gotowy obiekt.
Jest jeszcze jeden problem. Być może przeceniamy popularność Chopina w Chinach. „Shanghai Daily”, który polskiemu pawilonowi poświęcił całą stronę, przyznał, że Chopin jest znanym kompozytorem, ale zaraz potem przypisał mu autorstwo walca „Nad pięknym modrym Dunajem”. Czyżby dobry omen dla Austrii?
Rafał Kostrzyński, Szanghaj
„Przekrój” 32-33/2009
Masz pytania dotyczące importu z Chin do Polski? Możemy Ci pomóc!
Nasz specjalista skontaktuje się z Tobą i udzieli wszystkich potrzebnych informacji.
W trakcie niezobowiązującej rozmowy telefonicznej możesz dowiedzieć się:
Wypełnij formularz, a skontaktujemy się z Tobą w ciągu maksymalnie 24h.