Rynek transportowy boryka się z nadpodażą kontenerów. Równowaga popytu i podaży może zostać osiągnięta dopiero w 2030 roku.

Analitycy z Sea-Intelligence alarmują, że branża transportowa ma problem z nadwyżką kontenerów wprowadzonych na rynek. Najpewniej jest to efekt wzmożonej produkcji nowych kontenerów w trakcie pandemii i tuż po jej zakończeniu. Wielkoskalowa produkcja była odpowiedzią na braki kontenerowe w największych portach morskich i kolejowych. Nie wynikają ona jednak z braku sprzętu, a jego niewłaściwego rozlokowania. Skutkowało to niedoborem jednostek kontenerowych tam, gdzie była największa potrzeba ich wykorzystania.

Sea-Intelligence podkreśla, że zarówno rok 2023 i 2024 przyniosą nadwyżkę kontenerów względem realnego zapotrzebowania. Jednocześnie branża transportowa mierzy się z ogólnymi spadkami. Oznacza to, że wysoka podaż kontenerów wcale nie przełoży się na umocnienie rynku i spadki cen frachtu.

Ostatnie obniżki cen frachtu to efekt agresywnej sprzedaży armatorów. Właściciele statków i kontenerów chcieli w ten sposób wyrównać straty – poprzez skalę sprzedaży a nie wysokość cen. Ratunkiem ma być również tymczasowe wycofywanie niektórych jednostek z eksploatacji.

Fala wzrostu dostaw ma dopiero nadejść. O ile MSC już odebrało dużą ilość nowych kontenerów i jednostek pływających o pojemności powyżej 24 tysięcy TEU, to inni armatorzy dopiero na nie czekają. Należy do nich między innymi Hapag-Lloyd i OOCL.

Jeśli armatorzy zmniejszą ilość zamówień, szanse na wyrównanie popytu i podaży pojawią się około 2028 roku. Najpewniej zostanie ona jednak osiągnięta dwa lata później.

Źródło: https://www.namiary.pl/2023/11/02/czas-kontenerowej-nadpodazy/